Czyż słowa Chrystusa: "Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie?" [Łk 12:56] nie odnoszą się do polskiej prawicy?

Jako człowiek na wskroś racjonalny mam skłonność postrzegania zdarzeń jako wyniku działania ludzi lub zorganizowanych struktur dążących do zdeklarowanych celów. Kiedy jednak analizujemy krytycznie nasze przekonania i poglądy, dochodzimy zawsze do problemu braku wiedzy. Brak ten nie jest czymś usuwalnym. W dzisiejszym skomplikowanym i pełnym jawnych i niejawnych powiązań świecie nie jesteśmy w stanie uzyskać i przeanalizować wszystkich informacji wpływających na przebieg zdarzeń. Wobec tej sytuacji możemy przyjąć cztery różne postawy:

- próba działania w oparciu o intuicję i niepełną wiedzę,

- zaufanie autorytetom (w technice nazywa się to metodą delficką),

- spiskowa teoria dziejów,

- interpretacja zdarzeń przez pryzmat religii.

W różnych sytuacjach różne z powyższych postaw mogą być bardziej lub mniej racjonalne. Wszystkie one zdarzają się w szeroko rozumianej polskiej polityce. Niniejszy tekst poświęcę próbie opisania sytuacji w języku religii. Takie próby mają miejsce w kościelnych kazaniach oraz przy okazji różnych akcji religijnych (jak krucjata różańcowa, czy intronizacja Chrystusa). Jednak wówczas pojawia się opis celów, a mnie chodzi o opis i ocenę bieżących zdarzeń. Czy w ogóle język religii się do tego nadaje? Język ten został wykształcony przez wieki bezpośrednich i silnych relacji między ludźmi oraz ludzi z Bogiem. Szczytem megalomanii jest przekonanie, że ukształtowany przez naukę język współczesnego człowieka może być w tym kontekście lepszy. Do podobnych wniosków doszedł Andrzej Grzegorczyk, analizując atak z 11 września 2001 na WTC (zob. A. Grzegorczyk, "W poszukiwaniu sensu zdarzeń").

 

Mądrość biblijna

 

Najprostszym, stosowanym od wieków zabiegiem, jest poszukiwanie wskazówek i analogii w Biblii. Mnie najbardziej pasuje tu fragment z Księgi Koheleta:

Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem:
Jest czas rodzenia i czas umierania,

czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono,
czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania,
[...]

czas rozdzierania i czas zszywania,
czas milczenia i czas mówienia,
czas miłowania i czas nienawiści,
czas wojny i czas pokoju.

Prawica uznała, że mamy oto czas wojny. Jarosław Kaczyński twierdzi, że czeka nas "wariant węgierski". Czyli doprowadzone do wściekłości społeczeństwo zmiecie rządzącą partię, otwierając drogę dla rządów prawicy. Podobne przekonanie zdaje się dominować po wyborczej klęsce wśród prawicy pozaparlamentarnej. Prowadzić do tego musi "czas burzenia", "czas nienawiści" i "czas wojny". Zamieszki, jakie wybuchły na ulicach Warszawy w święto niepodległości były tego typu epizodem.

Moim zdaniem prawica źle odczytuje znaki czasu. Walki między prawicą i lewicą są bardzo korzystne dla rządzącej mafii. Premier może się prezentować jako gwarant spokoju i normalności. Poza tym - nawet jeśli nadejdą trudne czasy, to społeczeństwo nie powierzy władzy komuś, kto potrafi tylko ładnie demonstrować i jest przekonany o swych moralnych racjach. Będzie szukało kogoś, kto ma dobry pomysł na dalszy rozwój kraju. A tego nie wypracuje się poprzez walkę.

 

Walka dobra ze złem

Obecny spór polityczny opozycja chętnie prezentuje jako walkę dobra ze złem. Tego typu konflikt jest bez wątpienia kluczem do zrozumienia dziejów świata. Jednak linia frontu w tym konflikcie nie pokrywa się z podziałami politycznymi. Nawet jeśli w opisie tych zmagań stosujemy personifikacje, to zawsze siły zła mają amorficzny i tajemniczy charakter. Taki nieokreślony i wszechograniający charakter mają współcześnie siły gospodarcze i finansowe, dążące do podporządkowania człowieka. Dzięki ideologii liberalnej siły te zyskały możliwość dymanicznego rozwoju. Przestrzegał przed nimi Jan Paweł II w encyklice "Sollicitudo rei socialis": „koniecznie napiętnować istnienie mechanizmów ekonomicznych finansowych i społecznych, które chociaż są kierowane wolą ludzi, działają w sposób jakby automatyczny, umacniają stan bogactwa jednych i ubóstwa drugich”. Takiego zła, które zagraża podmiotowości społeczeństw i niszczy warunki ich osobowego rozwoju, nie da się pokonać poprzez neutralizację politycznego przeciwnika. Potrzebny jest program pozytywny. Niestety prawica nie jest w stanie go wypracować z powodu swej kolaboracji (by nie rzec: kopulacji) z liberalizmem.

 

Prawda was wyzwoli

 

Już od Adama i Ewy wiadomo, że kłamstwo jest najskuteczniejszą bronią szatana. Sukces, jaki udało mu się osiągnąć przy pomocy tego oręża w Polsce, jest nadzwyczajny. Przyzwyczailiśmy się do kłamstwa i zaakceptowaliśmy go. Polaków prawda zdaje się nie interesować. Dzielą się oni jedynie na wyznawców różnych wersji kłamstwa. Zdać by się mogło, że prawda o wydarzeniach z 11 listopada jest oczywista i wyciągnięcie konsekwencji nie powinno nastręczać problemów. Ale w naszym przesiąkniętym politykierstwem kraju nikogo to nie interesuje. Przyznam, że dla mnie największym szokiem nie było skopanie przez policję jednego z demonstrantów, ale krótka informacja zasłyszana w jednym z dzienników, że 'premier będzie zalecał surowe karanie winnych'. Kim on jest do cholery? Batuszką w Batustanie, czy premierem demokratycznego państwa z niezależnym sądownictwem? Niestety nie ma się co łudzić, że to zostanie wykorzystane przez opozycję. Oni są zajęci wypracowywaniem swojej wersji "prawdy" (w czym nie dorastają zresztą do pięt prorządowym manipulatorom). Ostatnio pojawił się problem aborcjonistki Wandy Nowickiej. Stanowisko przedstawione w tej sprawie przez jednego z rozłamowców PiS było tak pokrętne, że nie dało się tego słuchać. Ci ludzie naprawdę nie potrafią odróżnić własnej opinii od opinii prawnej! Wszak oni są prawi i sprawiedliwi!! W oparciu o powszechnie znane fakty można bez trudu postawić mocną tezę, że Wanda Nowicka nie jest godna takich zaszczytów. Gnębienie przez nią procesem Joanny Najfeld (odbyło się kilkanaście rozpraw) w sytuacji, gdy doskonale wiedziała, że nie ma racji, jest wystarczająco kompromitujące. Ale nie dla pisowca. On musi coś pieprzyć o łamaniu prawa. Mniejsza o dowody. On wszak prawy i sprawiedliwy. Przypomina się tu stara modlitwa: strzeż mnie Panie od przyjaciół, bo z wrogami sam sobie poradzę!

Początkiem odnowy kraju musi być bezwzględne porzucenie fałszu. A zacząć trzeba od siebie. Od własnych słabości i fałszywych sądów. Ja w swej naiwności sądziłem, że okres kampanii wyborczej może posłużyć odsłonięciu prawdy o współczesnej Polsce. Dałoby to początek dyskusji o możliwych drogach rozwoju. Sądziłem też, że PiS jest siła, która może zjednoczyć wszystkich zatroskanych o losy Ojczyzny ludzi. Teraz muszę przyznać, że to jedynie moje chciejstwo było.

 

Grzech głupoty

 

Jest tylko jedna, główna przyczyna, dla której ignoruje się prawdę i błędnie odczytuje znaki czasu. Jest to pospolita głupota, która jest wielokrotnie w Biblii piętnowana. Na przykład w przypowieści o pannach mądrych i głupich. Należy jednak podkreślić, że nie chodzi tu o głupotę wynikającą z ludzkiej ułomności (jak to teraz mówią: niepoełnosprawność intelektualną). Chodzi o głupotę wynikającą z pychy, zaniechania obowiązków (w tym dążenia do prawdy), zacietrzewienia. Polskę zalewa głupota, która jest wszechogarniająca. Nawiązując do ostatnich wydarzeń, przedstawię konkretne przykłady (dla równowagi - po obu stronach konfliktu).

1. Hodowanie faszystów

Wyobraźmy sobie rodzinę przy stole: rodzice i kilkoro dzieci. Ojciec nagle mówi do matki: "ci nasi synowie, to wielki problem. Cywilizowani ludzie (czyli my) nie powinni mieć z nimi nic wspólnego. Nie wiem, co zrobić z tymi faszystami". Synowie mogą się zgadzać lub nie z takim określeniem, ale podział na faszystów i nie-faszystów staje się faktem. To mowa ojca ma performatywny charakter. Jeśli synowie kierują się w swym postępowaniu prawymi zasadami, to przecież nie zmienią się tylko z powodu nazwania ich faszystami!

Rolę takich rodziców w naszym społeczeństwie pełnią polskie elity. Kiedy ich słucham - nie potrafię zachować spokoju. Niech wam będzie, że jestem faszystą - choć jako chrześcijanin odrzucam przemoc. Nawet trudno mi się modlić, żeby Bóg was pokarał, bo to jakoś nie przystaje do nauk Chrystusa. Ale przyznaję, że jedno mnie z faszyzmem łączy. Gdyby tak któregoś dnia pozbawił mnie widoku tej zafajdanej elity, to nie interesowałoby mnie to w ogóle - jak to się stało. Był smród i nie ma smrodu.

2. Wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem.

Skąd się wziął problem Marszu Niepodległości? Gdyby on został zorganizowany przez rozsądne siły polityczne, to doprawdy trudno byłoby go deprecjonować. Problem w tym, że te siły polityczne są porażające w swej impotencji i głupocie. Nic więc dziwnego, że do głosu dochodzą takie egzotyczne siły, jak kibice-chuligani czy pogrobowcy ONR. Nie ma sensu udawanie, że nie ma problemu. Tłumaczenie tych młodych ludzi, że ich "salut rzymski" nie ma nic wspólnego z hitlerowskim pozdrowieniem, gdyż nie krzyczą przy tymheil Hitlerjest po prostu głupotą. Tych ludzi trzeba wychować, a nie organizować z nimi marsze.

Najbardziej ubolewam nie dlatego, że dano różnym "postępowcom" pretekst do mądrości w rodzaju podejrzenia o faszyzm każdego, kto jest dumny ze swej polskości. To podziałało jak deszcz na suchą ziemię, po którym na wierzch wyłażą dżżownice. Po co się narażać na słuchanie ludzi pokroju Kazimiery Szczuki? A po 11 listopada trudno było tego uniknąć :-(

3. Niemieccy lewacy

Wszystko o czym wyżej pisałem blednie wobec pomysłu, by niemieckie bojówki na ulicach Warszawy biły polskich "faszystów". Koniecznie należałoby zidentyfikować osoby, które tu Niemców zaprosiły i je izolować. Tak wielka głupota nie może nie być zaraźliwa ;-)

 

Słudzy szatana

 

Głupota sprawia, że człowiek staje się bezradny wobec atakującego go zła. Ciemne siły są zdolne uwieść i całkowicie pochłonąć ludzi głupich. W sferze społeczno-politycznej bez wątpienia naturalnym przeciwnikiem tych ciemnych mocy jest konserwatyzm. Drugą stronę tej walki także łatwo zidentyfikować poprzez ustalenie, kto najbardziej szkodzi ideom konserwatywnym. Sytuacja w Polsce jest bardzo klarowna. Po stronie zła są praktycznie wszystkie duże media i tak zwane elity funkcjonujące w tychże mediach.

Głupota, o której piszę nie uniemożliwia skuteczności. Wręcz przeciwnie: prymitywne poglądy (vide liberalizm) zawsze ułatwiały podboje. Dlatego nie można się dziwić, że Polska jest krajem opanowanym przez głupców. Czym może w tej sytuacji zająć się człowiek prawy? Działaniem w duchu mądrości. Wielowiekowe doświadczenie uczy jednak, że to nie może być działanie nastawione na odgórną naprawę państwa. Już Norwid pisał, że u nas każdy czyn powstaje za wcześnie, a myśl za późno. Doskonałym przykładem jest tu działalność portalu "Nowy Ekran", który coraz bardziej przekształca się w organ polityczny. Coraz potężniejszy jest też strumień głupoty, który się przezeń przelewa. Nawet dział "ekonomia i prawo", który był kiedyś miejscem ożywionej debaty, został zdominowany przez teksty powierzchowne, niedoważone i niekiedy po prostu głupie. W tej sytuacji wypada wyrazić zadowolenie, że moje teksty przestały być przez redaktorów tego działu zauważane (nawet, jeśli prezentują ważne i mało znane opracowania nietuzinkowych autorów). Ułatwia mi to decyzję: postanowiłem nieco odpocząć od mojego bloga, którego wszak nie tworzyłem z potrzeby serca, ale jako głos w debacie na temat przyszłości Polski. Trzeba się zająć swoimi sprawami i czekać, aż Polska otrząśnie się z upojenia głupotą.

Odrzucając głupotę, trudno angażować się w działalność publiczną, unikając równocześnie cynizmu, pogardy, a nawet nienawiści.

"Jeśli twoja ręka lub noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie wejść do życia ułomnym lub chromym, niż z dwiema rękami lub dwiema nogami być wrzuconym w ogień wieczny. I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego." [Mat,18] Jeśli twoja Ojczyzna jest dla ciebie powodem do grzechu, porzuć ją. Lepiej bowiem byś jako bezpaństwowiec zbawił swą duszę, niż z patriotyczną pieśnią na ustach podążał ku piekłu.

 

Post scriptum

 

1. Aby uniknąć jakichkolwiek pokus kolaboracji z siłami zła, opowiem anegdotkę, która - mam nadzieję - dobitnie zaświadczy, że nie mam z nimi nic wspólnego. Mój syn wybierał się z kolegami na Marsz Niepodległości, by pokazać, że lewactwo w Polsce jeszcze nie rządzi. Nie spodobało się to mojej żonie, która obawiała się, aby syn się nie wdał w jakąś awanturę. Zaproponowałem więc jej, byśmy też pojechali. Młodzież będzie zwalczać lewactwo, ja będę czuwał, by się nie wdawali w awantury, a żona będzie zabezpieczać tyły - bo z tymi pedałami to nigdy nic nie wiadomo! ;-)

 

2. Dla formalności odnotuję kolejny dowód na to, że zmiany w "Rzeczpospolitej" mają służyć wzmocnieniu "sił ciemności", a nie uciszeniu krytyki Tuska (tej krytyki należy się spodziewać nawet więcej, o ile nie zacznie on "bolesnych reform"):

"Narastającą agresję skrajnej lewicy socjolodzy czasem tłumaczą kryzysem. Frustracją sprowokowaną śmieciowymi umowami i brakiem perspektyw. I pewnie można tu szukać paraleli z poprzednim wielkim kryzysem oraz karierą skrajnie lewicowych ruchów po 1929 roku – z faszyzmem i komunizmem. Ale sporo tłumaczą też coraz silniej lewicujące zachodnie rządy. Niechętne reformowaniu kosztownych systemów socjalnych, przyjaźniejsze związkom zawodowym niż przedsiębiorcom. Skore do obwiniania i dodatkowego opodatkowywania bankierów." [Tomasz Wróblewski, " 

3. Oczekiwanie na myśl wyprzedzającą czyn nie jest chyba tylko moim udziałem. Podobne zdanie wyraził ostatnio Krzysztof Kłopotowski.