Młode wino potrzebuje nowych bukłaków.

Kilka zdań o PiS - czyli jak zakończyć z klasą

 

W jednym z komentarzy na moim blogu pojawiła się teza, że PiS dzisiaj pełni rolę "Solidarności" z roku 1980: grupuje różne nurty i ruchy niepodległościowe. Niestety było to myślenie życzeniowe. PiS w terenie nie różni się od innych partii, a w skali kraju przypomina sektę. Typowy komentarz sekciarza do klęski wyborczej:  wolę przegrać z Kaczorem niż wygrać z Donaldem. Przegrywajcie sobie do woli. Natomiast ludzie, którym nie jest wszystko jedno, powinni znaleźć strategię wygrywającą. Moim zdaniem taką strategią jest budowa oddolnego ruchu społecznego opartego na jasno zdefiniowanym systemie wartości. Jarosław Kaczyński ma jeszcze (pewnie ostatnią) szansę zakończyć polityczną karierę z klasą. Niemałe pieniądze, jakie będzie dostawać jego partia, powinien przeznaczyć na wsparcie tych oddolnych ruchów. Mogą temu sprzyjać także posłowie, budując struktury w oparciu o własne biura poselskie. Trupa PiS należy porzucić - niech dogorywa w spokoju.

 

Pochwała pozytywizmu
 

Co jest obecnie największym problemem Polski? Moim zdaniem rozkład społeczeństwa. Sukces PO można przypisać sprawnemu marketingowi. Ale tego nie da się powiedzieć o Ruchu Palikota. Oni nie kryli swych poglądów za okrągłymi słówkami. Niesłychane chamstwo i bezczelność znalazło poklask u blisko 10% naszego społeczeństwa! To tylko jeden z wielu przejawów niszczenia polskości. W tej sytuacji nie jest nam potrzebna kolejna partia polityczna, której celem jest zdobycie i utrzymanie władzy. Potrzeba koordynacji działań zmierzających do powstrzymania rozkładu społeczeństwa. Taki ruch może znaleźć oparcie w Kościele Katolickim, dla którego to również jest sytuacja kryzysowa. Potrzeba narodowego zrywu jak w 1920 roku. Tyle że teraz wroga nie da się pokonać w jednej wygranej bitwie. Potrzeba wytężonej pracy z myślą o wieloletniej perspektywie. Potrzeba profesjonalizmu i zaangażowania.

 

Uwaga na pożeraczy idei

 

Polityka żywi się ideami. Każda inicjatywa obywatelska może zostać zauważona i wsparta przez polityka, jeśli uzna on, że przypisanie sobie tego sukcesu może uatrakcyjnić jego "portfolio". Co w tym złego? Nic - póki jest zachowana spójność ideowa. Istnieje wąska ścieżka między dwoma silnymi nurtami, które potrafią wypaczyć każdą napotkaną ideę. Z jednej strony jest to socjalizm z jego kolektywizmem, prowadzący do podporządkowania ludzi strukturom państwa. Z drugiej zaś strony mamy liberalizm oparty na indywidualizmie negującym wartość wspólnego działania. Dla polskiej prawicy szczególnie niebezpieczny jest liberalizm. Liberałowie zdają sobie sprawę z tego, że żaden przyzwoity człowiek nie poprze skrajnego egoizmu, jaki wynika z tej ideologii. Stąd pomysł, by stroić się w nie swoje piórka, przywdziewając maskę konserwatywnego liberalizmu. Jeśli zależy nam na zaangażowaniu ludzi mądrych - musimy wystrzegać się głupków skłonnych wierzyć w tego rodzaju maskarady.

 

Co dalej?

 

W cytowanym wcześniej komentarzu znalazło się jeszcze jedno kontrowersyjne zdanie: "Wygrana PO jest super, bardzo mnie cieszy, bo tylko swoją nieudolnością PO gwarantuje, że PRL zdechnie raz na zawsze".Takie myślenie jest dość powszechne i wiąże się z przewidywaniem nieuchronnej klęski. Obawiam się, że to jest całkowicie mylna diagnoza. Transformacja, jaka dokonała się w, ciągu ostatnich 20 lat wiązała się z silnym rozwarstwieniem społecznym. Obecna władza opiera się na beneficjentach tych przemian i występuje w ich interesie. Od jutra zaczną się pojawiać w prasie nawoływania do "bolesnych reform", wzmacniane bodźcami zza granicy (w tym groźby obniżenia ratingu). Będzie to łatwe usprawiedliwienie dla działań wymierzonych w ludzi, którzy już zostali przez proces transformacji pokrzywdzeni. W obecnej sytuacji oni nie reprezentują żadnej politycznej siły. Eksploatując tą grupę społeczną można utrzymywać III RP jeszcze bardzo długo. Nawiasem mówiąc, to jeszcze jeden powód, dla którego należy trzymać się daleko od liberałów. Gra na samoistny upadek tego tworu jest głupotą. Bo po tym upadku może pozostać już jedynie kupa smrodu.